czwartek, 3 marca 2011

Skutki uboczne

Ale nie chodzi mi o skutki uboczne przyjmowanych hormonów czy innych leków podawanych już w trakcie diagnozowania niepłodności (tzw. „kuracje na czuja, które może akurat pomogą”), choć i te występują w nadmiarze. Te można jeszcze przeżyć, gorzej z psychicznymi skutkami ubocznymi jakie zostają po nieudanych próbach tzw. metod wspomagania rozrodu. Trzeba być bardzo dobrze przygotowanym i silnym psychicznie, by poddać się którejkolwiek z nich. My nie doszliśmy do in-vitro, uważamy, że to jeszcze nie czas by o tym myśleć, ale czterokrotnie przeżyliśmy rozczarowanie przystępując do IUI, czyli inseminacji – jednej z najprostszych metod wspomagania rozrodu. Każda taka próba dawała nam wielką nadzieję i potem równie wielkie rozczarowanie. Każdą z tych prób „przechorowałam” psychicznie, mąż zniósł to lepiej, choć wiem że w głębi duszy też mocno to przeżył.
Frustrujące i destrukcyjnie działające na psychikę są też przykre doświadczenia związane z lekarzami. Specjaliści od leczenia niepłodności, z którymi zetknęliśmy się na przestrzeni czterech lat albo wykonywali masę specjalistycznych, kosztownych badań przy pomocy których i tak nie potrafili postawić diagnozy, albo nie wykonywali nawet tak podstawowych jak poziom hormonów. Mamy wrażenie, że próbowali po prostu ominąć problem pn. "diagnoza", proponując właśnie IUI czy in-vitro. A to chyba nie o to chodzi, by go ominąć, lecz zdiagnozować i świadomie wyeliminować, a jeśli nie da się tego wyleczyć, to oczywiście jakoś go obejść, ale świadomie i najodpowiedniejszą dla danej pary metodą! Tej świadomości waśnie nam brakuje! Brakuje nam diagnozy! I dlatego zmieniamy lekarzy i nie przystępujemy do in-vitro. Dla nas to ostateczność. Podjęłabym decyzję o in-vitro, wtedy gdy miałabym czarno na białym napisaną diagnozę, z której wynikałoby że tylko tą metodą mogę być mamą. A póki co słyszę od dotychczasowych lekarzy, że w sumie to ja i mąż jesteśmy zdrowi i w każdej chwili mogę zajść naturalnie w ciążę. Hmm wszystko pięknie, tylko że od czterech lat tej upragnionej ciąży nie ma...
Nie mogę powiedzieć, że żałuję prób IUI. Gdy je robiłam, wierzyłam że mnie uleczą, wtedy tak to widziałam. Każde doświadczenie czegoś uczy, pomaga inaczej spojrzeć na problem. Najbardziej żałuję utraconego czasu, tak cennego dla każdej kobiety.
Psychiczne skutki uboczne decyzji jakie podejmujemy w trakcie diagnozowania i leczenia niepłodności są bardzo obciążające. Każdą decyzję oglądamy ze wszystkich stron. Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy do końca przekonani czy dokonujemy dobrego wyboru, chociażby zmieniając lekarzy. Staramy się po prostu postępować zgodnie z własnym sumieniem i z tym co podpowiada nam serce. Od kilku miesięcy mamy nowego lekarza, ten obiecał nam, że znajdzie przyczynę. Mamy nadzieję, że dotrzyma słowa, coż nam innego zostało. Trzeba dać sobie i jemu szansę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz