piątek, 25 maja 2012

Biorę to na klatę;)

Maleńka nadzieja była, ale szybko została rozwiana. @ mi się spóźnia już dobrych kilka dni, dziś miałam umówioną dużo wcześniej wizytę u gina, miałam tak się umówić by być na początku cyklu, ale jakoś cykl się skończyć nie chce. Zawsze miałam 28 dni, a tu już 36 i dalej nic. Śpiąca byłam, coś tam w brzuchu ciągnęło, ale się nie nakręcałam. Brałam poprawkę na to wszystko, bo zostałam uprzedzona, że ten cykl będzie dziwaczy, szczególnie, że ostatnia @ ciągnęła się 11 dni!!! Pobiłam własny rekord:) Gin zrobił usg, ale powiedział, że jeszcze może być za wcześnie, by coś było widać, bo dni płodne miałam w tym cyklu bardzo późno, więc powiedział, że zrobi mi badanie krwi, by mieć już pewność, czy @ będzie czy nie. Czekałam, z lekkim niepokojem na wynik, ale niestety rozwiązał on moją malutką nadzieję i wątpliwości lekarza. Czerwona przyjdzie do mnie, jak nic:( I to najpewniej jutro, w Dzień Matki, po prostu great!

W tym miesiącu czułam się psychicznie świetnie, wyluzowałam, zajęłam się pracą, prawkiem, seks z mężem był tylko dla przyjemności, bez napinania się czy to właściwe dni, więc nawet jak @ zaczęła się spóźniać to nie wyszukiwałam tysiąca ciążowych objawów, ale to dzisiejsze badanie troszkę ciśnienie mi podniosło i wynik lekko zakuł w serce. Tym razem nie płaczę, choć już wiem, po prostu czekam na to, co nieuniknione. Wieczorem idę na koncert, planuję długi weekend z przyjaciółmi, nie poddam się czarnym myślom, mam dość umartwiania się. Zbyt pięknie jest za oknem by leżeć i płakać. Czekam na czerwcową szansę, znów bez napinania się, że musi wyjść.

Ps. Wszystkim, a szczególnie tym świeżo upieczonym Mamom składam serdecznie życzenia z okazji Waszego jutrzejszego święta!