wtorek, 7 czerwca 2011

Nic nie muszę!

Ciągle powtarzam, że muszę zajść w ciążę, że musi się w końcu udać, że muszę mieć dni płodne, że muszę mieć lepsze wyniki,  że  to leczenie to już musi mi pomóc, itd. Sama siebie nakręcam, a potem rozżalona płaczę w poduszkę. Jak to, znów nie wyszło? Przecież teraz miało już być inaczej. Gówno prawda, to ja to sobie wmówiłam! Tego nie obiecał mi ani mąż, ani lekarz ani sam Pan Bóg, że to akurat ten miesiąc, ten cykl, ta pora. To ja sama,  moja durna głowa, funduję sobie taki horror. A słowo muszę mogę zastosować w stwierdzeniu, że „nic nie muszę, kur… mać!”. Jestem zła na samą siebie za to, co sobie robię. Wiem, że marzenia warto i trzeba realizować jeśli są możliwe do realizacji, ale ja nakręcając się psychicznie osiągam wręcz odwrotny skutek. Im bardziej chcę, im bardziej jestem w tym pedantyczna, im więcej myśli poświęcam na to, tym mniej mi z tego wychodzi . Za bardzo chcę tego dziecka, bardziej głową, niż ciałem, które nie jest jeszcze zapewne gotowe na to wyzwanie. Powinnam dać sobie czas, dać czas lekarzowi, nowym lekom, a ja chcę już teraz, zaraz, natychmiast!  Jak mała dziewczynka, jeszcze powinnam tupnąć nogą, żeby podkreślić swoje zniecierpliwienie. Co jakiś czas daję sobie po łapach za takie szczeniackie zachowanie. I składam obietnicę poprawy, jakkolwiek śmiesznie to brzmi:)  Ten cykl przebiega cudnie, wręcz książkowo, bo skupiłam się na przygotowaniach do ślubu mojej przyjaciółki, bo zorganizowałam wyjazd z mężem na czerwcowy długi weekend, bo mam niebawem rocznicę ślubu i już planuję jak ją uczcić. Po prostu żyję innymi sprawami. I równie prawdopodobne jest, że w tym cyklu zajdę w ciążę, jak to, że mimo cudnej owulacji ciąży nie będzie. Nie mogę i nie chcę się nakręcać! Niech będzie co ma być, moje ciało wie najlepiej co robi. Czas najwyższy zacząć go uważniej i z pokorą słuchać, a nie złościć się gdy przychodzi miesiączka. Widocznie to jeszcze nie był Ten Czas. A złość piękności szkodzi;)


ps. W tej chwili intensywnie myślę, w jakim kolorze zrobić makijaż na ślub mając szaro-turkusową sukienkę i szare szpilki, może fiolet hmm?