czwartek, 20 października 2011

Zalecenie lekarskie: proszę odwieźć żonę do domu

No i po wizycie. Test owulacyjny miał rację, dni płodne jak trzeba, grube endometrium, a śluzu płodnego pełno, ale w środku. Gin pokazał nam nawet jak on wygląda pod mikroskopem. Podobny do liścia paproci. Doktorek miał tylko jedno zalecenie, żeby mąż przed pracą zabrał mnie do domu;) Takie zalecenia to mi się podobają, a nie jakieś tam piguły! No więc siedzę sobie z nogami w górze i czekam na efekty. Cieszę się, że do niego poszłam, bo podczas badania zobaczył, że po moim stanie zapalnym nie ma śladu huraaaaa! Nareszcie wszystko tam w środku wygląda prawidłowo. Możliwe, że ten brak objawów na zewnątrz wynika z tego że po krio wszystko w środku się regenerowało. Mam przyjść na kolejną wizytę w czasie @ (oby nie przyszła!) i dostanę pewnie jakiś lek na produkowanie większej ilości śluzu, bo im więcej tym lepiej. Ale to, co tam jest w środku też powinno wystarczyć. Zobaczymy. Tak sobie myślę, że dobra kolacja i powtórka zaleceń lekarskich wieczorem nie zaszkodzi;)

***
A z ciekawostek: naukowcy z Oxfordu dowodzą, że kobiety, które starają się o dziecko w okresie, kiedy poddane są dużemu stresowi, mają większe szanse na urodzenie dziewczynki. Więcej.

środa, 19 października 2011

The best yoga teacher:)


Po krótkiej przerwie wróciłam na jogę i znów czuje jej zbawienny wpływ na mojego babskiego "nerwa", ale takiego nauczyciela nie mam, szkoda ;(

***
Ale żeby nie było za bardzo kolorowo, to niestety jutro czeka mnie wizyta u gina (no i sobie odpoczęłam taaa), po krioterapii miałam dziwny cykl - nie widziałam objawów dni płodnych (śluz i takie tam), cieszyłam się że plamienia ustały więc machnęłam ręką sądząc, że po zabiegu może coś jednorazowo mi się poprzestawiało, ale jestem w połowie kolejnego i znów nic nie widzę. Zrobiłam dziś sikany test owu i wyszło, że są dni płodne. Zawsze mogłam to zaobserwować sama bez testów, więc trochę się  zaniepokoiłam,  zadzwoniłam do gina i kazał rano przyjść na usg, zobaczymy, co tam się znowu dzieje. Nie wierzę, że to wina krio, jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem żeby to komuś zaszkodziło, podejrzewam, że to jakiś nowy "kwiatek". Staram się nie nakręcać, jutro się okaże. Najważniejsze że owulacja jest, ale tak na przyszłość widoczne objawy ułatwiają życie, więc śluzie wróć! (jakkolwiek obrzydliwie to brzmi)