wtorek, 21 lutego 2012

Może marzec?

Długo milczałam, bo cóż tu pisać, że znowu mam leczenie, że znowu cykl mi zwariował, już mi się nie chciało ani Was, ani siebie tym zamęczać. Ot, takie życie. Myślałam, że po leczeniu wyjadę do spa, odpocznę, zrelaksuję się i może w końcu…, ale nie ma tak łatwo, jak widać. @ przyszła jak w zegarku i kolejna też. Doktorek już troszkę zaczął rozkładać ręce no, ale poskrobał się w głowę i wymyślił kolejne piguły, ech rzygam już tymi lekami, ale biorę, co mam innego robić. Humor kiepski, czekam na wiosnę. Dziś ktoś mnie spytał, czy po tylu latach jeszcze mam nadzieję. Sama często w duszy zadaję sobie to pytanie. Są chwile, gdy bardzo się boję, że nie doczekamy się naszego dziecka, najgorsze jest, gdy przychodzi miesiączka, momentalnie mam łzy w oczach i nic mi się nie chce, przez te kilka dni @ staram się jednak zmobilizować, bo wiem, że razem z tą cholerną miesiączką jest początek nowego cyklu i może już ten będzie owocny. Pomimo tylu lat trudnego leczenia, ja wciąż wierzę, że nie jesteśmy bez szans. I modlę się każdego dnia bym się nie myliła… Właśnie mam 3 dc, zaczynam od nowa.