niedziela, 8 stycznia 2012

Ciało pielęgnuję, bo jest domem duszy...

i gdy jest mi dobrze, moja dusza mruczy... Ach ta Maryśka Peszek wie, co śpiewa:) Właśnie wróciliśmy z czterodniowego pobytu w jednym z mazurskich kurortów SPA. W ciągu tych dni moje największe dylematy to: czy teraz popływać w basenie, pójść na saunę, wybrać się na masaż, wykonać zabieg na twarz, ciało czy pospacerować wśród lasów i jezior... Musiałam "męczyć się w tym luksusie" tyle czasu... normalnie ledwie żyję;) Ciało i umysł zrelaksowane, skóra niemowlęcia - tego potrzebowałam! Pobyliśmy z mężem spokojnie razem, bez dręczących myśli, bez pracy, czysty relaks! Teraz czas te zrelaksowane ciała wykorzystać. Dni płodne nadchodzą...;)