wtorek, 27 grudnia 2011

Podsumowanie roku

Mój plan - realizacja 2012!
Rodzina nadal 2+0, wśród gwiazdkowych prezentów nie znalazł się ani jeden mały, słodki, różowy chłopczyk czy urocza dziewczynka. Nie było niespodzianki dla dziadków w postaci małych bucików, skarpetek i takich tam. Nie było łez szczęścia z powodu Bożonarodzeniowego osobistego cudu… Święta minęły jak zwykle, oszczędzono nam jedynie życzeń o szybkie powiększenie rodziny.
To nie był łatwy rok pod żadnym względem. To kolejny, piąty już rok starań o dziecko, który się kończy bez sukcesu, to wiele dokuczliwych badań i kuracji, to kolejna zmiana lekarza, to wiele przepłakanych nocy. To rok pełen huśtawek nastrojów, od wielkiej nadziei po totalne zwątpienie. Nieustanne balansowanie na linie z niemym pytaniem „Jak długo jeszcze…? A druga część do wyboru:...damy radę, ...będziemy mieć nadzieję, ...siłę, ...będziemy żyć w tej niepewności. 
Na plus: cztery kilogramy na minus (efekt diety:)), widać jakiekolwiek efekty leczenia nowego gina - wyszłam z długotrwałego stanu zapalnego, poprawiła mi się odporność, dobry wynik biopsji i kontrolnego usg i mój blog ma już prawie rok, normalnie szok!! Ale co najważniejsze dalej trzymamy się z mężem razem, kochamy się i mamy wspólny cel!
Już za rogiem Nowy Rok, a z nim zawsze jakaś nowa nadzieja, że może ten będzie inny, wyjątkowy. Pożyjemy, zobaczymy… Może następne podsumowanie będzie na 2+1 lub 2+2 lub… czego i Wam dziewczyny życzę!