niedziela, 13 marca 2011

Lubię wiosnę...

Może zabrzmi to banalnie, ale lubię ją za to, że po tylu miesiącach mrozu, śniegu, ciemnicy za oknem natura budzi się do życia. Po przebudzeniu, gdy otwieram okno, nawet w centrum miasta, słychać śpiew ptaków. Chce się żyć i równie wielka jest tęsknota za nowym życiem... Zawsze razem z tą porą roku mam więcej nadziei i wiary w to że będę mamą. Zresztą postawiłam w tym roku warunek mężowi, ale przede wszystkim samej sobie, że w moje urodziny, które przypadają w lipcu (nie zdradzę które to już;)...) będę w ciąży. Dość już tego czekania! ;) Wiem, że brzmi to śmieszne, szczególnie po tym co pisałam wcześniej o planowaniu życia. Ale chcę wierzyć w siłę pozytywnego myślenia, może to mi jakoś pomoże:) Nie możemy do tematu niepłodności podchodzić ciągle na smutno i poważnie, czasem trzeba się też pośmiać dla równowagi, dla zdrowia psychicznego. Gdy powiedziałam o postawionym warunku naszemu lekarzowi, roześmiał się, spojrzał na męża i powiedział: "no widzi Pan, chyba nie mamy wyjścia":) Tak wiosna ma coś w sobie. Kochani będzie dobrze! Musi być!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz