Ostatnio mam czas refleksji. Wpłynęło na to kilka spraw. Po pierwsze smutna (nienawidzę listopada!) wiadomość dotycząca mojej ciężarnej przyjaciółki, u której tak niedawno tańczyłam na weselu. Jak widać za dużo szczęścia w tym życiu nie może być - zupełnie niespodziewanie zmarła Jej ukochana mama. Moja przyjaciółka jest w totalnej rozsypce, a ja nie mogę jej pomóc, mogę tylko z Nią być:( Bardzo się o Nią i jej córeczkę martwię:( Mała dostanie imię po babci. Zosia.
A jeśli chodzi o mnie to listopadowa kuracja trwa, kiepsko znoszę leki, ale dam radę. Czas się dłuży, chciałabym już żeby był grudzień. Poza tym w listopadzie, w następny poniedziałek czeka mnie usg piersi, kontrola po biopsji, którą miałam w maju. Jak umawiałam się na wizytę to aż mnie skręcało z nerwów. Miałam je zrobić w grudniu, ale stwierdziłam, że wolę teraz, by grudzień już był wolny od stresów. I tak w listopadzie się nie staramy, a u mnie stres zawsze rozregulowuje cykl, więc muszę to wziąć "na klatę" i zrobić teraz. Ale boję się, nie ukrywam. I tyle u mnie. Dziękuję za pytania i troskę. Będę się odzywać. Trzymajcie kciuki za dobry wynik usg.
Oczywiście trzymam mocno kciuki.
OdpowiedzUsuńI myslami jestem z Tobą :*
Dziękuję Kass:)
OdpowiedzUsuńja też trzymam kciuki i mocno wierzę, ze wszystko będzie ok i w grudniu będziecie pracowali nad maleństwem :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję przyjaciółce, dobrze ze ma wsparcie w Tobie.
OdpowiedzUsuńKciuki za Twoje wyniki zaciśnięte.
No jasne że trzymamy. Nieustannie i za każdym razem coraz mocniej!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aneta i ja za Wasz grudzień trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńWszystkie jesteście Kochane, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńteż trzymam kciuki!
k z www.nasze-in-vitro.blog.pl
dziękuję k:)
OdpowiedzUsuń