środa, 20 lipca 2011

Dzien Swistaka

Tyle miałam pozytywnej energii i nadziei, że dzięki ustawionemu leczeniu wszystko się układa po naszej myśli, znikły niepokojące objawy, wszystko było na dobrej drodze. Nie rozumiem co się dzieje, nagle organizm oszalał, wszystko wróciło do stanu sprzed leczenia. Po dzisiejszej wizycie u lekarza mam znów pełno leków, dwa antybiotyki, ręce mi już opadają... Przecież myślałam pozytywnie, wierzyłam że się uda, modliłam się o wyzdrowienie, co się dzieje do cholery.... Jestem załamana... Znów muszę się z tego jakoś podnieść, zmobilizować, ale zupełnie nie wiem jak to zrobić, w tej chwili jestem bez sił... Mam dość, mam wszystkiego dość! Dobrze, że chociaż mój mąż jest silny i jest przy mnie...

4 komentarze:

  1. Jak czytam Twoje posty, to mnie straszny smutek ogarnia...i dziękuję Bogu za to, co mam.

    W moim otoczeniu, dwie osoby, które bardzo dobrze znam, również nie mogły doczekać się upragnionego dziecka. Widziałam na żywo ich smutek, łzy, ciężkie momenty.
    Jedna z nich najpierw poroniła, a potem długo starała się o dziecko. Lekarz powiedział jej, że ma odsunąć myśli od dziecka i zająć czymś, co ją pochłonie. Pochłonął ją własny ogródek i zaszła w ciążę...ma trzyletniego syna.
    Druga historia dotyczy koleżanki, której udało się z mężem adoptować noworodka, bo przez ponad cztery lata starali się o dziecko i nic. Przejechali całą Polskę, by odebrać upragnione dziecko i po tygodniu oddali je matce, bo ta próbowała popełnić samobójstwo...
    Koleżanka zdecydowała z mężem o leczeniu i gdy po jakimś czasie umówiła się na wizytę u specjalisty, okazało się, że jest w ciąży - urodzi dziecko w listopadzie.

    I pomyślisz sobie po cholerę Ci to piszę, skoro nie mam nawet bladego pojęcia o tym co przeżywasz, ale na tych dwóch przykładach widzę, że w tym całym procesie starania się o dziecko, szalenie ważna jest psychika.
    Te dwie dziewczyny się "odblokowały", odsunęły od siebie depresyjne myśli i są szczęśliwymi matkami.
    Nasz organizm jest takim skomplikowanym tworem, który jak odbiera z mózgu informacje o fatalnym stanie naszej psychiki, to blokuje się na dawanie życia, dlatego, że "obawia się" iż kobieta, która przeżywa trudne chwile nie będzie w stanie zaopiekować się drugim człowiekiem skoro sama potrzebuje pomocy.

    Zapewne wiesz o tym wszystkim i wszyscy o tym Ci mówią. Proszę nie gniewaj się na mnie, bo masz takie prawo, skoro wkraczam do tak intymnej sfery Twojego życia, ale nie chcę Cię w żaden sposób pouczać tylko przekonać, że zawsze jest nadzieja. I trzeba zacząć od siebie i własnego samopoczucia.

    Nie znam szczegółowo Twojego problemu, może to o czym piszę nijak nie da się odnieść do Twojego przypadku, ale liczę, że naprawdę Ci się uda i serdecznie Ci tego życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie gniewam się i dziękuję za wsparcie. Wiem, że psychika ma bardzo duże znaczenie, i staram się pomagać sobie na różne sposoby, by się wyciszyć, by być bardziej cierpliwą, ale są chwile - takie jak ta, że żadne metody nie pomagają, po prostu muszę się wypłakać, wyżalić, by znów móc się podnieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie do szału doprowadza ta łatwość z jaką lekarze dają antybiotyki, zwykle jak im się nie chce poszukać głębiej, bardziej, jakoś tak całościowo. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. No niestety w moim przypadku bez antybiotyków się nie obejdzie:(, to prawda że często lekarze przepisują ich dużo za dużo, ale ja wiem że bez nich się nie wyleczę niestety, mimo że fatalnie je znoszę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń