niedziela, 7 sierpnia 2011

Zostałam mamą...

...chrzestną ślicznej dziewczynki z kręconymi włoskami. Stało się to 31 lipca. To bardzo miłe, cieszę się że zostałam wybrana do tej roli, chociaż wiem, że to nie to samo, co własne. Moje przyszywane dziecko mieszka bardzo daleko ode mnie, ale fajnie jest powiedzieć, rozmawiając z jego mamą, żeby ucałowała naszą córeczkę:) Chociaż tyle i aż tyle...

I tyle, o swoim leczeniu na razie nie mam ochoty pisać, po prostu biorę leki i czekam, czekam, czekam itd.

3 komentarze:

  1. Ja nie znam uczucia bycia nawet matką chrzestną. Gratuluję zaszczytu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja gratuluję :)
    Przygotowujesz po prostu serce na morze miłości matki :)

    OdpowiedzUsuń