poniedziałek, 23 maja 2011

Jest coraz dziwniej...

Mój majowy cykl oszalał. Normalnie widzę i czuję po sobie kiedy jest owulacja, raczej nigdy nie mam z tym problemu, ale w tym miesiącu, jak pisałam wcześniej, nie widziałam nic, a miałam zrobić hormony w odpowiednim czasie i odstawić pewne leki, więc zadzwoniłam do mojego gina z pytaniem: cóż mi robić? Kazał przyjść na usg, żeby zobaczyć co tam się u mnie w środku dzieje. A tu niespodzianka, bo się okazało, że owulacja była i to jeszcze na tyle niedawno, że gin widział pęknięty pęcherzyk. Hmm ciekawostka. Ucieszyłam się, przecież już przekreśliłam ten cykl. Ginek mówi, że stres mógł zahamować objawy, ale to nie przekreśla możliwości poczęcia, mówi że widział, już w swojej karierze przeróżne przypadki. Tak więc wyszłam od niego pocieszona. A dziś kolejna niespodzianka zaczęłam plamić - na miesiączkę co najmnie o tydzień za wcześnie i znów nie wiem co myśleć. Kolejną wizytę mam na początku czerwca. Nie chcę się nakręcać, że to plamienie implementacyjne, wyszukiwać inne objawy, bo już takie wczesne plamienia miałam nie raz i zawsze kończyły się @. Chyba już nie będę robić alertu tylko poczekam cierpliwie na rozwój wypadków.

3 komentarze:

  1. Mi ostatnio każą wizualizować sobie ciażę, jak plemniczek zapładnia jajeckzo, jak ono się implantuje..bo skoro odpuszczenie sobie nie przynosi efektów..to może wizualizacja przyniesie? koleżanka która zdecydowała sie na napro mi to sugeruje, w tej moteodzie każą myśleć pozytywnie. Też myśl pozytywnie, w końcu każde rozczarowanie boli tak samo, a może wydarzy się jednka wspaniała niespodzianka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jest, spokój i zen wysoce wskazany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdę mówiąc to chyba wyczerpałam w tym miesiącu limit skrajnych emocji, nie mam zwyczajnie sił by się zamartwiać na zapas. Będzie, co ma być. Nie nakręcam się ani pozytywnie ani negatywnie, po prostu czekam. Dzięki dziewczyny za dobre słowo:)

    OdpowiedzUsuń